RUMUNIA: Voltaj (De la capăt)

Fenistilowa Topka Wszechczasów
Miejsce 34

Przed konkursem w 2015 roku naoglądałem się naprawdę sporo teledysku do tej piosenki. Historia w nim opowiedziana ma w sobie coś takiego, co absolutnie za każdym razem chwyta mnie za serce. Mamy tu małego rumuńskiego chłopca, który wychowuje się z dziadkami, podczas gdy jego rodzice pracują za granicą, w Wiedniu. I niby dzięki tej pracy wszystko jest w porządku, niby są pieniądze i wszystko czego do szczęścia potrzeba, ale jednak brakuje czegoś bardzo ważnego - obecności rodziców w życiu dziecka. Gdy w teledysku chłopiec w końcu nie wytrzymuje z tej samotności i postanawia sam popłynąć do nich Dunajem, to coś we mnie pęka...

Problem eurosierot jest jak na Eurowizję tematem bardzo nieoczywistym. Jest również bardzo realny, szczególnie w przypadku takich krajów jak Rumunia czy choćby Polska. Szkoda trochę, że ten potencjał nie został w pełni wykorzystany, bo jednak porozstawiane po scenie walizki były mało zauważalne, a kadry z teledysku w tle bez kontekstu nie mówiły pewnie przeciętnemu widzowi zbyt wiele. Ja osobiście jednak ten kontekst miałem i przez to występ poruszył mnie prawie tak mocno jak teledysk. Było to zaprezentowane może niezbyt wyraziście, ale na pewno gustownie i to też się liczy. Miłym gestem z ich strony było też zaproszenie chłopca z teledysku do green roomu - to musiała być dla niego fajna przygoda.

Jeśli chodzi o samą piosenkę, to nie wiem czy odarta z tego przekazu zrobiłaby na mnie aż takie wrażenie. Na pewno jest jednak bardzo, ale to bardzo przyjemna i ładnie się buduje. Na plus wypada też jej wersja dwujęzyczna, bo język rumuński bardzo tu pasuje i dzięki niemu nie jest to piosenka aż tak zwykła, za jaką w przeciwnym razie mogłaby uchodzić.

Przed ESC 2015 i w jej trakcie była moją ulubioną, po latach trochę straciła, ale nadal wymieniłbym ją wśród swoich 5 ulubionych utworów z tamtego roku. Na starym ESCForum, z tego, co pamiętam, miała bardzo nieprzychylne opinie, ktoś chyba nawet nazwał Voltaj zespołem czwartoligowym (?), ale mogę źle pamiętać. Wtedy jeszcze nie miałem tam konta, ale sobie czytałem. Sam zastanawiałem się czasami, czy polubiłbym tę piosenkę tak bardzo, gdyby nie znał tego pięknego teledysku. Bardzo fajny tekst. Była to też dla mnie duża poprawa, bo Miracle z 2014 uważałem za jedną z najsłabszych, może nawet za najsłabszą w stawce i pozytywnie się zaskoczyłem po poznaniu De la capăt. Jestem też zwolennikiem połączenia angielski/język narodowy. Może to czasami być nieco chaotycznie i należy zrobić to umiejętnie, ale można umożliwić zrozumienie przekazu i dać jednocześnie szansę zaistnieć swojemu językowi narodowemu, a rumuński, jak z resztą każdy z języków romańskich, uważam za miły dla ucha. Albania i Rumunia w 2015 roku były pierwszymi utworami, na które wysłałem smsa na Eurowizji kiedykolwiek, bo w tamtym roku pierwszy raz głosowałem.