SZWECJA: Arvingarna (Eloise)

Fenistilowa Topka Wszechczasów
Miejsce 52

Ale dziwnie się patrzy na ówczesną Arvingarnę, gdy ma się ich już zaszufladkowanych w głowie jako dziadów z najnowszych Melfestów... Ludzie podchodzą teraz do nich z przymrużeniem oka, ale mnie te ich współczesne propozycje serio się podobają i było dla mnie miłym zaskoczeniem, gdy zorientowałem się podczas oglądania Eurowizji 1993, że ta świetna piosenka, która właśnie leci, też jest właśnie od nich.

Uwielbiam jak poprowadzony jest jej refren. Zaczyna się on od kilku przeciągniętych nut z tytułowym "Eeeee-loooooo-iiiiiiise", po czym przechodzi w bardziej typowy rytm, by po chwili niespodziewanie znowu nabrać tempa i nakręcić energię uwolnioną potem w kolejnych przeciągniętych nutach. Rozpoczynają one mniej więcej to samo drugi raz, lecz tym razem z bardzo satysfakcjonującym zamknięciem. Zwrotki też dają radę i choć nie są aż tak chwytliwe jak refren, to mają dość ciekawy, lekko tajemniczy klimat. Całość wykonana jest bardzo przyjemnie i podoba mi się w tym ta wielogłosowość.

Wizualnie fajerwerków na scenie może nie ma, ale chłopaki prezentują się wystarczająco "boysbandowo" i przez to nadrabiają samym wyglądem, przyciągają oko. Tekst o próbie wychodzenia z friendzone'u jest dość prosty, ale dla takiej grupy jak oni w sam raz. Śmieszy mnie natomiast trochę to losowe ujęcie w końcówce na niewidoczny dotąd chórek z mruczącym coś pod nosem dziadem oraz drugim kolesiem, zaangażowanym niemal jakby sam był głównym wokalistą.