LITWA: Monika Liu (Sentimentai)

Ten utwór nie spełnia u mnie podstawowego zadania, czyli nie budzi poczucia sentymentu. Szczerze to nie budzi żadnych większych emocji, mimo ekscentryczności piosenka wydaje mi się dość płytka. Nie ma tu za bardzo czego odkrywać, treści jest na pół piosenki, tylko że wszystko jest jak spowolnione 2 razy. Tempo usypia, Monika wygląda na pozbawioną energii, to "bujanie w obłokach" pewnie jest zamierzone, ale dużo lepiej to wygląda w występie po wygranej na kanale Eurowizji, gdzie wokalistka cieszy się ze zwycięstwa i jest tu jakiś kontakt z widzem. Jak się w 1:10 zacznie zwrotka to się tak wlecze przez 50 sekund i nie ma w tym fragmencie niczego ciekawego.

Klimat bardzo kawiarenkowy, ale nie sądzę że konkretnie z czymś bym to definiował, głównie robotę robi dźwięk na kształt grania na dzwonkach (dla mnie troszkę irytujący). Co najwyzej mógłbym to porównać z jakimś dawnym programem dla dzieci typu "Od przedszkoal do Opola" ale to chyba przez duże podobieństwo do fryzury prowadzącego Michała Juszczakiewicza.

Na plus litewski oraz bardzo przyjemny refren, zwłaszcza jak wchodzi po wspomnianych 50 sekundach męki. Doceniam też ogromnie, że trudno to do jakiejkolwiek piosenki z ostatnich Eurowizji porównać, a jest to zrobione w dobrym smaku - gdzieś znaleziono ten muzyczny martwy punkt. . Raczej utwór który nie pozostałby w mojej głowie gdyby nie wygrał selekcji, spodziewam się że na ESC to głosującym też z ucha wyleci. 5,5/12