ESC 1965 - nasze rankingi

Epickie:
-
Świetne:
1. France Gall - Poupée de cire, poupée de son
2. Ingvar Wixell - Absent Friend
Fajne:
-
Przyzwoite:
3. Conchita Bautista - ¡Qué bueno, qué bueno!
4. Udo Jürgens - Sag ihr, ich lass sie grüßen
5. Marjorie Noël - Va dire à l'amour
6. Bobby Solo - Se piangi, se ridi
7. Butch Moore - Walking the Streets in the Rain
8. Kathy Kirby - I Belong
9. Yovanna - Non, à jamais sans toi
10. Viktor Klimenko - Aurinko laskee länteen
11. Vice Vukov - Čežnja
12. Ulla Wiesner - Paradies, wo bist du?
13. Simone de Oliveira - Sol de inverno
Nie dla mnie:
14. Lize Marke - Als het weer lente is
15. Guy Mardel - N'avoue jamais
16. Birgit Brüel - For din skyld
17. Conny van den Bos - 't is genoeg
18. Kirsti Sparboe - Karusell


Mam wrażenie, że wkroczyliśmy w nową erę. Jakoś bardziej wpadające w ucho są te wszystkie ballady. Na czoło dla mnie wybijają się natomiast buntownicza Szwecja śpiewająca po angielsku (ale za to jak!) oraz Luksemburg, powszechnie uważany do dziś za istną perełkę tamtych czasów. Na pewno w tym roku należało się im zwycięstwo, a piosenka bez wątpienia ma w sobie coś ponadczasowego, ale mam jednak spory problem z wokalem France Gall.